Udało się nam jednak wyjść z domu parę razy, zobaczyć nowe rzeczy.
Odkryliśmy małą, przyjemną restaurację w centrum Coyoacán, serwującą doskonałe, świeże soki i rewelacyjne jedzenie, za niewielkie pieniądze.
Zwiedziliśmy San Angel, sąsiednią dzielnicę z niesamowitym kiermaszem rękodzielniczym.

Byliśmy w domach Fridy Kahlo i Lwa Trockiego. Muzeum Trockiego było całkiem niezwykłe, na ścianach można było zobaczyć ślady po kulach powstałe po próbie zamordowania Trockiego, jego bibliotekę, jego dyktafon, kuchnię i łazienkę, jego kolekcję kaktusów i klatki na króliki, okna zamurowane cegłami i inne obronne fortyfikacje..
Wciąż nie sprawdziliśmy dlaczego Trocki i mąż Fridy - Diego Rivera - przestali być kumplami, ale zgadujemy, że romans między Fridą a Trockim mógł mieć z tym coś wspólnego. Ale tylko zgadujemy.
Dziś, razem z Unnur i Adrianem, wybraliśmy się do Xochimilco, dzielnicy na południu miasta, sławnej ze względu na swoje ponad stukilometrowej długości kanały. Wynajęliśmy na parę godzin łódkę i leniwie pływaliśmy po okolicy, podziwiając przepływających obok Mariachi, sprzedawców piwa, sklepy z jedzeniem i, oczywiście, innych urlopowiczów na wynajętych przez nich kolorowych stateczkach. To był całkiem niesamowity dzień.

Zaczynamy myśleć o opuszczeniu miasta Meksyk, a nawet rozważamy, który kraj odwiedzić następnie. Gwatemalę? Kubę? Belize? Wszystkie wymienione? Z drugiej strony Unnur i Adrian wciąż opowiadają o niezwykłych rzeczach, jakie moglibyśmy robić w Meksyku, gdybyśmy tylko zostali tu parę tygodni dłużej...cóż, zobaczymy co z tego wyniknie.
Wy lepiej wracajcie do Polski , tez jest dużo do zwiedzania. Buziaki.
OdpowiedzUsuńZ tym jeszcze trochę poczekamy :) Na razie w planach odrobina Meksyku i Gwatemala :) W piątek 31.07 ruszamy dalej - opuszczamy wielkie miasto i zmierzamy pewnie w stronę Jukatanu :) Całusy :)
OdpowiedzUsuń