sobota, 22 sierpnia 2009

Docierając do Campeche

W chwili obecnej, nie mamy już poczucia zagubienia, kiedy przybywamy do nowego miejsca. Opracowaliśmy własny system!

Wysiadamy z klimatyzowanego autobusu prosto w to, co wydaje się byc sauną, tak jest gorąco i wilgotno. Ewelina wkracza na dworzec z naszym bagażem podręcznym i znajduje nam miejsca. Ja odbieram plecaki i podążam za nią, zajmując krzesło obok. Ona wstaje, bierze aparat fotograficzny, by zrobić zdjęcia tablicy z rozkładem autobusów i podąża do toalety. Opiekuję się torbami, dopóki nie wróci, a potem następuje moja kolej na odwiedzenie łazienek. W tym mieście to również moja kolej, by znaleźć hotel, jako że Ewelina znalazła nam pokój w Palenque.

Podczas gdy moja dziewczyna dogląda naszych rzeczy, ja wychodzę na zewnątrz, mając nadzieję, że GPS w moim telefonie wskaże, gdzie dokładnie jesteśmy, gdy ja odwiedzam hostele i hotele w pobliżu dworca, sprawdzając ceny.

Jest upalnie i słonecznie, nie mam na sobie żadnej przeciwsłonecznej blokady, więc trzymam się cieni, gdzie tylko mogę. Jest tak gorąco, że już tęsknię za chłodnym autobusem.

Ceny? 150 peso za brudny, podniszczony hostel, 450 peso za pokój ze śniadaniem, 600 za luksusowy hotel z prywatnym parkingiem i klimatyzowanym holem. Nic nie zyskuje mojej aprobaty, ale przynajmniej mam jakieś pojęcie, jak kształtują się ceny w tym mieście. Naszym celem jest znalezienie czegoś przyzwoitego poniżej 300 peso.

Dołączam do Eweliny i wychodzimy na zewnątrz, by złapać taksówkę. 30 peso, samochód jest przyjemny i chłodny. Prosimy kierowcę o podwiezienie nas do centrum, ale on chce więcej szczegółów. Pytam, czy jest tu gdzieś park, mówi, że tak, i prosimy go o podrzucenie nas tam. Mówi coś o hostelach i hotelach, ale nie rozumiemy, chcemy tylko jechać do parku.

Kiedy tam docieramy, zostawiam Ewelinę i torby pod drzewem i zaczynam spacerować wokoło, sprawdzając hostele i ceny. Jeżeli cena jest w porządku, proszę o pokazanie pokoju. Jeżeli pokój jest w porządku, pytam o dostęp do internetu.

Jakieś pół godziny później jestem już po sprawdzeniu wszystkich miejsc z naszego przewodnika Lonely Planet oraz kilku innych. Ewelina i ja obgadujemy opcje. Żadna nie jest doskonała, ale Monkey Hostel zaraz przy parku ma porządną cenę, bezprzewodowy internet, pracowników, którzy potrafią odpowiadać na pytania po angielsku i przyjemny mały balkon. Pokój jest pustawy i nie mamy swojej własnej łazienki, ale przynajmniej mamy możliwość powieszenia moskitiery.

Zatem po raz kolejny udaje nam się znaleźć nowy dom, przynajmniej na nadchodzącą noc.

Czas na zwiedzanie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

The past!