wtorek, 10 listopada 2009

W Peru

Jesteśmy w Peru, nareszcie. Dotarliśmy tu dwa dni temu autobusem, bezproblemowo pokonując granicę w Macarze.

Ekwador opuściliśmy raczej niespodziewanie, decydując, iż już za długo wałęsamy się po tym kraju i skracając w związku z tym nasz pobyt. El tren de Diablo, zapowiadający się tak ciekawie, rozczarował mnie trochę - zamiast przejażdżki na dachu parującej maszyny, siedziałam wygodnie w autobusie na kółkach, przysypiając od czasu do czasu. Potem była Cuenca, przez trzy dni: na ulicy zaczepiona zostałam przez młodych ludzi, uczących się w szkole i proszących o pomoc w ich zadaniu domowym. I tak stanęłam przed kamerą, wypowiadając słowa, których kazano mi się nauczyć na pamięć, podczas gdy Bjarni parał się niespodziewanymi obowiązkami operatora. Wreszcie nastąpiła Loja, nocleg w hostelu zaraz przy dworcu autobusowym, i ośmiogodzinna jazda autobusem w stronę granicy.

Peru powitało nas upałem i pustynnym krajobrazem. Mieszane wrażenia: z jednej strony - centra handlowe z butami Baty czy Adidasa, luksusowe autobusy, jakich jeszcze nie widziałam, ze skórzanymi fotelami, rozkładającymi się do pozycji łóżek; z drugiej strony - kurczaki w bagażnikach owych autobusów, ludzie przewożący białe, plastikowe krzesła ogrodowe i rozpadające się stoliki, setki pozlepianych chatynek na obrzeżach miasta i sępy krążące nad głowami, wciskające się do okien domów, osiadające na latarniach.

Nowiny z Peru? Hmm, zaczęliśmy połykać nasze tabletki przeciwko malarii. Wczorajszy nocleg kosztował nas zaledwie 35 PEN (1 PEN = 1 PLN = 0.25 EUR). Znaleźliśmy miejsce, gdzie za 10 PEN (całkowity koszt) oboje najedliśmy się zupą, drugim daniem i wypiliśmy sok z ananasa. Och, i właśnie siedzimy w całkiem eleganckiej restauracji, kelnerzy obchodzą się z nami jak z jajkiem, korzystamy z internetu. Jest 15ta, za trzy godziny opuszczamy Chiclayo, wybierając się na czternastogodzinną przejażdżkę autobusową do Tarapoto, bliżej dżungli. Nasza przygoda z Peru dopiero się zaczyna.

1 komentarz:

  1. No to macie tam niesamowicie tanio.Ciekawe czy wszędzie tak jest? I po co pchacie się do tej dżungli?Buziaki.

    OdpowiedzUsuń

The past!