piątek, 5 marca 2010

Punta Arenas

Punta Arenas było najbardziej oddalonym na południe miastem kontynentu Ameryki Południowej, w którym się zatrzymaliśmy. Jest to port położony nad Cieśniną Magellana, a jedną z ważniejszych miejscowych atrakcji jest Zona Franca, bezcłowa strefa, która na pierwszy rzut oka wydawała się być wypełniona samymi magazynami dla różnych firm transportowych, ale jak się okazało, dostarczała też szerszej publice produkty takie jak elektronika, samochody, meble, ubrania, perfumy, a nawet i jedzenie.

Zona Franca była pierwszym miejscem, które odwiedziliśmy, głównie z ciekawości, ale też i po to, by zobaczyć czy uda mi się znaleźć tanie zastępstwo dla mojego poobijanego i pozbawionego dysku twardego laptopa. Po długich spacerach w końcu znaleźliśmy potencjalnego kandydata, ale zdecydowaliśmy się poczytać o nim na internecie zanim dokonamy zakupu. Okazało się, że taniej będzie zamówić go przez internet w Polsce, i to było na tyle.

Po Zonie Franca odwiedziliśmy parę muzeum by dowiedzieć się czegoś na temat miejscowej historii, zobaczyliśmy miejski cmentarz i podzieliliśmy się tutejszym specjałem, na który składało się grillowane mięso, kurczak - i mnóstwo małż. Była to dziwna, ale smaczna kombinacja.

Niedzielnego popołudnia wybraliśmy się z Punta Arenas na wycieczkę w stronę punktu jeszcze bardziej oddalonego na południe, do Fuerto Bulnes. Była to zabawna wyprawa, jako że poza nami wycieczka nie liczyła nikogo innego, więc nasz przewodnik poobwoził nas wokoło swoją Toyotą Corollą, zatrzymując się gdzieś po drodze by zatankować samochód.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

The past!