Jest prawie 10ta i właśnie czekam na decyzję Eweliny, że czas się już obudzić. Musimy opuścić nasz pokój przed południem... a potem jedziemy gdzie indziej.
Nie jesteśmy jeszcze całkiem pewni gdzie, ale najprawdopodobniej będzie to Oaxaca na południu. Zależy to nieco od tego, co skusi nas na dworcu autobusowym.
Unnur, Adrian i Cat odwiedzili nas wczoraj wieczorem. Unnur przygotowała bardzo pyszną meksykańską lasagne, którą zjedliśmy z piwem i rozmowami. Zanim nas opuścili, poczęstowaliśmy ich kieliszkami islandzkiego Opalskot-u, wódką dziadka Eweliny, torbami z jedzeniem i książkami, i innymi rzeczami, których nie zabieramy na południe. Było to miłe pożegnalne spotkanie towarzyskie.
Ale teraz już czas obudzić Ewelinę i poprosić ją o przetłumaczenie tego wpisu na polski. I powiedzenie "pa pa" miastu Meksyk.
poniedziałek, 3 sierpnia 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz